Czy naprawdę możemy ufać danym, na których opieramy decyzje?

W obliczu coraz większej niepewności gospodarczej, wiele firm staje dziś przed wyzwaniami, których skali jeszcze niedawno nie potrafiliśmy sobie wyobrazić. Decyzje podejmowane każdego dnia – strategiczne i operacyjne – mają ogromne znaczenie. Ale czy narzędzia, którymi się posługujemy, są wystarczające? Czy Excel, intuicja i doświadczenie to nadal najlepsze, co mamy do dyspozycji?

Zagubieni w liczbach

Każda firma w mniejszym lub większym stopniu korzysta z danych zarządczych. Wiele z nich buduje swoją codzienność wokół wskaźników KPI. Za tymi liczbami kryją się pytania, które nieustannie sobie zadajemy: ile zarabiamy, ile wydajemy, jakie są nasze koszty i przychody. Jednak rzeczywistość nie kończy się na prostych równaniach.

Zadajemy też pytania znacznie bardziej złożone:
– Dlaczego klienci odchodzą? Co ich do tego skłania?
– Jak zoptymalizować trasy naszych kierowców?
– Które produkty warto zamawiać częściej?

I wreszcie – fundamentalne:
Czy mogę zaufać danym, na których się opieram?

Na świecie istnieją miliony arkuszy Excela – każdy próbujący złożyć fragmentaryczne informacje w spójną całość. Nie zrozumcie mnie źle – Excel to świetne narzędzie. Ale wraz ze wzrostem złożoności, jego ograniczenia stają się coraz bardziej widoczne. Pracownicy tworzą swoje prywatne wersje rzeczywistości – ze swoimi tabelami, formułami i wykresami. W jednej firmie może istnieć tyle prawd, ilu analityków.

A gdy przychodzi moment podjęcia wspólnej decyzji – na spotkaniu zarządu lub podczas planowania strategii – okazuje się, że nie tak łatwo znaleźć wspólny język.

Od czego zacząć? Od właściwego pytania

Pracując mądrze z danymi, warto zacząć od refleksji: jakie pytania chcemy zadać? To one wyznaczają kierunek – wskazują, na jakich danych warto się skupić, jakie przedziały czasowe analizować, jak liczyć wskaźniki. To właśnie te pytania pomagają nam zbudować wspólną „prawdę” – fundament, na którym można się oprzeć.

Ta prawda powinna być łatwo dostępna. Intuicyjna. Gotowa do użycia, zwłaszcza gdy danych jest dużo, a osób, które z nich korzystają – jeszcze więcej.

To właśnie w tym momencie w głowie wielu liderów pojawia się myśl: a może potrzebujemy platformy danych? Tak, inwestycja może wydawać się znacząca. Ale chaos ukryty w prywatnych plikach Excela, niejednoznacznych formułach, sprzecznych interpretacjach i nieskutecznych spotkaniach – generuje koszty, których nie widać na pierwszy rzut oka. A które potrafią być zabójcze dla efektywności.

Od Excela do rzeczywistości – historia z branży hodowli łososia

W ostatnich latach miałem okazję współpracować z branżą hodowli łososia – dziedziną, w której śledzenie kondycji ryb na każdym etapie życia, od ikry po ubojnię, staje się nie tylko atutem, ale koniecznością. Potrzeba dostarczenia kierownikom operacyjnym, specjalistom ds. zdrowia ryb i członkom zarządu rzetelnych, spójnych danych – jest dziś ważniejsza niż kiedykolwiek.

W tak złożonym biologicznie i operacyjnie środowisku Excel przestaje wystarczać. Potrzebna jest struktura, która pozwoli sięgnąć wstecz – do danych z wielu lat – i porównywać je, analizować, wyciągać wnioski. Bez niej – decyzje stają się strzałami w ciemno.

Dobre pytania są początkiem mądrego działania

Mądre wykorzystanie danych nie zaczyna się od technologii – zaczyna się od ciekawości i pytań. To one prowadzą do informacji, które warto zebrać, połączyć i udostępnić. Nie każda firma musi od razu inwestować w platformę danych. Ale jeśli w twoim zespole regularnie poszukujecie odpowiedzi – rzetelnych, szybkich, opartych na faktach – warto się zastanowić:

Czy naprawdę chcemy dalej polegać tylko na Excelu i intuicji?
A może przyszedł czas, by zacząć działać mądrzej – i wspólnie?